Przedszkole
Szkoła Podstawowa im. Polskich Noblistów

Zespół Szkół w Czaczu

 

Zachęcamy do zapoznania się z historią niektórych pałacowych pomieszczeń oraz do obejrzenia starych, unikalnych zdjęć pałacu.

 

 

Nasza szkoła mieści się w zabytkowej rezydencji pałacowej, której korzenie sięgają około 1650 roku. Nie wszystkie dzieci mają szczęście uczyć się w tak wyjątkowym budynku. Na pewno wielu z was przechadzając się po szkole nieraz zastanawiało się, co mieściło się niektórych pomieszczeniach dawniej, na przykład kilkadziesiąt lat temu, gdy jeszcze mieszkała w nim rodzina Żółtowskich.

POWSTANIE PAŁACU
Pałac w Czaczu zaprojektowany został w XVII wieku przez architekta Krzysztofa Bonadurę. Pracę tę zlecili mu Gajewscy – właściciele Czacza. Rezydencja zaprojektowana przez Bonadurę była w stylu wczesnego baroku. Wiemy jak pałac wówczas wyglądał dzięki temu, iż zachowała się tabliczka wotywna (plakietka) pochodzącą z 1798 roku. Tabliczka ta do II wojny światowej wisiała w kościele parafialnym w Czaczu.

Gruntownej przebudowy pałacu podjął się w latach 1911 – 1912 Jan Żółtowski. Zamiarem Żółtowskiego było połączenie estetycznego wyglądu pałacu z jego funkcjonalnością i przystosowaniem do potrzeb dnia codziennego. Inwestycja taka była bardzo kosztowna, więc Żółtowski chciał ją przeprowadzić jak najmniejszymi kosztami. W tym celu zatrudnił mało znanego, lecz utalentowanego architekta, który podjął się wykonania projektu pałacu.

Kuchnia mieściła się na samym końcu zachodniego skrzydła, dochodziło się do niej długim korytarzem. Tam też znajdowała się jadalnia domowego personelu.

W pokoju kredensowym znajdowały się duże stoły, na które trafiały najpierw dania obiadowe, a później brudne naczynia. Gdy dania obiadowe były gotowe, trafiały na stół w pokoju jadalnym. Domowników na posiłek przywoływał gong, którego donośny dźwięk niósł się po całej siedzibie. Po obiedzie pokój jadalny pustoszał.

Z jadalni przechodziło się do „nowej” biblioteki (sala duża w przedszkolu). Biblioteka liczyła kilkanaście metrów długości i mieściło się w niej około 10 tys. tomów. Cała jedna ściana pokoju bibliotecznego była aż po sam sufit zabudowana półkami pełnymi książek. Żółtowski nie chciał trzymać książek w szafach za szkłem. Twierdził, iż wówczas książka staje się mniej dostępna i nie może służyć z pożytkiem innym. W bibliotece przeważały książki o tematyce historycznej. Warte uwagi jest to, iż książki te nie były wyłącznie napisane w języku polskim, ale także we francuskim, angielskim i niemieckim.

W pałacu znajdowała się również „stara” biblioteka (sala nr 4), którą opiekowała się hrabina Żółtowska. W bibliotece tej książki umieszczone były w szafach. W liczącym około 1000 sztuk księgozbiorze przeważały pozycje o tematyce religijnej. Drugie tyle liczył zbiór powieści i innych książek o łatwiejszej tematyce. Książki te służyły jako lektura dla młodzieży, były też udostępniane pracownikom wsi i mieszkańcom wsi.

Pan domu nie posiadał odrębnego gabinetu – do tego celu wystarczała biblioteka. W niej też odbywały się narady, na których poruszano m.in. tematy dotyczące administrowania dobrami Czacza.

W sieni (korytarz w przedszkolu dochodzący do schodów) wisiały portrety przodków, wśród których znajdowała się podobizna założyciela wielkopolskiej „linii” rodu – Jana Nepomucena. Wisiał tam również dużych rozmiarów portret biskupa Ignacego Krasickiego.

W sąsiednim pokoju umieszczono drewnianą kabinę telefoniczną, pozwalającą domownikom w sposób nieskrępowany prowadzić rozmowy. W pokoju tym wisiała na ścianie również okazała głowa odyńca z budzącymi respekt „szablami”. Z obu stron otaczały ją liczne trofea łowieckie – głównie poroża jeleni.

W holu głównym stały szafy ze zbrojami.

Na korytarzu I piętra stały rzędem oszklone szafy ze starą bronią – rusznicami, rapierami, kuszami itp. W tym samym korytarzu stała również długa, oszklona szafa z licznymi znaleziskami archeologicznymi.

Gdy rodzina Żółtowskich się powiększyła, a składała się z rodziców i z ich jedenaściorga dzieci, wówczas zarówno rodzice jak i dzieci zajęli pokoje na pierwszym piętrze pałacu. Na piętrze znajdowała się również szwalnia, gdzie dokonywano napraw i przeróbek ubranek starszych dzieci dla ich młodszego rodzeństwa.

We wschodnim skrzydle pałacu (oficyna wschodnia) mieszkali domownicy należący do miejscowego personelu. Była wśród nich osoba kierująca całym gospodarstwem, ogrodniczka zajmująca się parkiem, sadem i warzywniakiem, oprócz niej także krojczyni i kilka nauczycielek domowych, a także Francuz Paul Etienne Gaube, udzielający młodym Żółtowskim lekcji języka francuskiego i włoskiego. Obecnie mieszczą się tam sale lekcyjne dla zerówki i nauczania zintegrowanego.

W zachodniej oficynie mieszkał kamerdyner Edward Kajak wraz z liczną rodziną, który był traktowany jak przyjaciel rodziny. Dzisiaj w tym miejscu znajdują się mieszkania, które wynajmują lokatorzy. Rodzina Kajaków od 1959 r., każdego roku w ostatnią niedzielę czerwca spotyka się na rodzinnych zjazdach w Czaczu.

Rozkład pokojów w pałacu bywał różny, wiązał się z trybem życia mieszkańców, z ich indywidualnymi potrzebami i obowiązkami, nawykami.

W Czaczu, mimo iż siedziba Żółtowskich była pałacem, były aż do 1939 roku tylko dwa pokoje gościnne (dwie małe sale w przedszkolu), mieszczące się we zachodnim skrzydle. Początkowo były to sypialnie hrabiny i hrabiego. Potem te pokoje przeznaczono dla gości, a hrabiostwo przeniosło się na górne piętro pałacu. Dzieci miały swoje sypialnie także na górnym piętrze pałacu.

Jeśli zaś chodzi o łazienki (dziś to m. in. pomieszczenie w przedszkolu, gdzie wydaje się jedzenie), to w Czackim pałacu nie było ich dużo (łącznie z tymi przy pokojach gościnnych – jedynie cztery). Woda w wodociągach była brudna i żelazista, więc chcąc się kąpać, należało wpierw zwrócić się do służby z prośbą o napalenie w „kolumnie węglowej”.

Pałac w Czaczu posiadał również własną kaplicę (dziś to świetlica) oraz kawiarenkę (znajdowała się w piwnicy). W oficynie zaś były pralnia wraz z suszarnią.

ZABUDOWANIA FOLWARCZNE

STAJNIA

Stajnia liczyła dziesięć koni, w tym zazwyczaj było osiem klaczy. Niektóre klacze nadawały się pod siodło, lecz ujeżdżane nie były ze względów hodowlanych. Do dyspozycji były również dwa małe konie pracujące w ogrodzie warzywnym. Młodzi synowie Jana Żółtowskiego w czasie ferii lub wakacji ujeżdżali konie. Odbywali też nawet próby startów na tych koniach w czasie zawodów we Wrześni lub w Śremie, ale bez większych rezultatów. Wiele radości satysfakcji sprawiały im przyznawane przez jury tych konkursów wstęgi, które przywozili do domu.

WOZOWNIA

W wozowni znajdowały się różnorakie sprzęty pochodzące z różnych wytwórni powozów, bryczek, karet itp. W Czaczu było kilkanaście rozmaitych pojazdów, toteż tworzyły one swego rodzaju kolekcję.

Najokazalsze z nich było wielkie i ciężkie lando (znany od XVIII w. otwarty powóz czterokołowy, dwu - lub czterokonny) na ogumionych kołach, służące celom najbardziej reprezentacyjnym bądź uroczystym. Lando posiadało wygodny stopień i po obu stronach szerokie drzwi. Wyposażone też było w skórzaną budę chroniącą przed złą pogodą.

W wozowni znajdowała się również kareta, która nie posiadała budy ochronnej, ale za to była bardzo dobrze resorowana. Miała również znakomitą tapicerkę.

Kolejnym powozem będącym na wyposażeniu wozowni w Czaczu był kocz (pojazd resorowany, czterokołowy, dwuosiowy, pochodzący z Węgier), pojazd mniej paradny, lecz zaletą jego była rozkładana w czasie złej pogody skórzana „buda”.

Wszystkie wymienione wyżej powozy miały ogumione koła. Nie do pomyślenia było zastąpienie ogumionych obręczy nadmuchiwanymi oponami – taki zabieg był wielce niestosowny.

Bryczki różniły się od powozów jaśniejszym ubarwieniem i niejedna z nich twardszym resorowaniem. Jedną z takich bryczek był „gik” – duży, ciężki powóz który łatwo mógł pomieścić nawet do dwunastu osób. Z tyłu miał drabinkę zapinaną na skórzane paski, za którą w razie potrzeby zakładano bagaż lub, po polowaniach kładziono ubitą zwierzynę.

Istniał również „mały gik”, który stanowił miniaturkę dużego. Ten mały pojazd służył dzieciom, a zaprzęgano do niego kuce.

Pod koniec lat dwudziestych spokrewniony z rodziną Żółtowskich bardzo bogaty właściciel dóbr kresowych ofiarował wozowni w Czaczu swe pojazdy, wśród których były: zgrabna kareta oraz lekka bryczka służąca od tej pory do wyjazdów w pole i „linijka”.

Linijką zwany był pojazd jednokonny, idealny do jazdy w trudnych warunkach terenowych.

Był jeszcze na podwórzu pewien pojazd zwany „biernatką”. Wehikuł ten, wysoko osadzony na kołach, swoim kształtem przypominał przyczepę z mocnym dyszlem. Służył zwykle do obsługi podwórza, lecz niekiedy pełnił również inną funkcję – używano go do oprzęgania młodych koni nie nawykłych jeszcze do chodzenia w zaprzęgu.

Aż do 1935 roku Jan Żółtowski nie posiadał auta. Kupił je dopiero wówczas, gdy ten zakup można było odliczyć od podatku. Było to auto marki FORD. W latach kryzysu, by nie płacić pensji szoferowi, stangret zrobił kurs jazdy i w miarę potrzeby był kierowcą.

PARK

Park otaczający pałac w Czaczu składał się jakby z czterech odrębnych kawałków, do których należał również lasek zwany potocznie „plantacją”. Część po północnej stronie parku była bardzo stara, o czym świadczyć mogą wiekowe i potężne drzewa tam rosnące. Na początku XX wieku Żółtowski pragnął przedłużyć park o charakterze angielskim o kilkadziesiąt metrów. W ten sposób powstała kolejna część parku, w której rosło dużo ozdobnych kwiatów i dekoracyjnych bylin oraz tuje. Południowa część parku składała się z utrzymanego w stylu francuskim tarasu z trawnikami obsadzonymi krzewami mahoniu i bukszpanu. Przed frontem pałacu ciągnęła się szeroka rabata róż.

oprac.  Jakub Jankowski

Beata Wąsik

Źródła:

- artykuł powstał na podstawie publikacji Michała Żółtowskiego „Rezydencja w Czaczu. Wspomnienia z dawnych lat.”

- dziękujemy pani Helenie Wojtkowiak za podzielenie się z nami swoimi wspomnieniami na temat pałacu.

- czarno-białe zdjęcia dawnego pałacu i parku pochodzą z następujących książek:

Majątki wielkopolskie. Powiat kościański. Szreniawa 1998.

Żółtowski Jan: Dwa pokolenia. Wspomnienia wielkopolskiego ziemianina. Poznań 1990.

Żółtowski Michał: Wspomnienia z młodych lat. Laski 2004.


b_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac1.jpgb_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac10.jpgb_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac11.jpg
b_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac12.jpg
 
b_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac13.jpgb_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac14.jpg
b_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac15.jpgb_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac16.jpg

 

b_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac17.jpg
b_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac2.jpgb_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac3.jpgb_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac4.jpg
b_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac5.jpgb_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac6.jpgb_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac7a.jpg
b_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac8a.jpg
b_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac8b.jpgb_150_100_16777215_0_0_images_stories_palacdawny_palac9.jpg